Arcadius Mauritz

Arcadius MauritzKlawisze

Urodziłem i wychowałem się w Płocku. Od dzieciaka miałem inklinacje do przejawów sztuki wszelakiej. Rysowałem MANGĘ, robiłem biżuterię z cyny, raz na jakiś czas zamykałem się w piwnicy i rzeźbiłem w suporexie, pisałem wiersze i opowiadania, udzielałem się w kółku fotograficznym w lokalnym Domu Kultury. Gdzieś na przełomie szkoły podstawowej i średniej, mojej młodszej siostrze ubzdurało się, że będzie brać lekcje gry na fortepianie. Rodzice więc w swej miłości zakupili keyboard marki YAMAHA. Szybko jej jednak przeszło, a sprzęt trafił do kąta. Wtedy, z czystej ciekawości zupełnie, usiadłem do niego ja. Po niespełna roku grzebania w brzmieniach, kombinowania i siedzenia po kilka godzin z nosem nad klawiaturą, zacząłem uprawiać coś zbliżonego do grania „na dwie ręce”, a pierwszym komentatorem moich muzycznych zapędów był Ojciec. Następnie przyszedł czas na całe mnóstwo projektów muzycznych, zespołów od metalu gotyckiego przez blues i funk, aż po indie, w których miałem szczęście grać.

Dzisiaj, prawie 20 lat od tamtego momentu, kilkukrotnie zmieniałem zawód : od lektora języków obcych, przez projektanta płyt nagrobnych (serio!), koordynatora kontraktów zagranicznych w branży rafineryjnej aż wreszcie po zawodowego fotografa, którym obecnie jestem. Kocham swoją pracę, ale moje uwielbienie do grania muzyki nigdy nie zgasło. Kiedy pod koniec 2014 roku wróciłem z ostatniego kontraktu przemysłowego i przeprowadziliśmy się wraz z moją Ukochaną do Warszawy, całą swoją siłę i kreatywność skupiłem na rozwoju pracy fotografa. Aż pewnego dnia do naszych drzwi (przy ul. Kamiennej) zapukał dryblas o sympatycznej i pogodnej fizis, prosząc o pożyczkę otwieracza do wina. Od korkociągu do założenia zespołu, jak się okazuje, wcale nie jest daleko.

Jestem wdzięczny chłopakom, a w szczególności Arturowi, że mogę z nimi grać. Dzięki tej inicjatywie  poczułem nową energię i chęć do grania, rozwijam się. Jest fajnie!